Wybieramy kemping Bluesun. Będąc gościem tego kempu można korzystać z hotelowych atrakcji, typu odkryty basen z brodzikiem i strefą bombelkową, animacje (jak np. aqua-aerobic, który może okazać się odskocznią od kempingowego życia), spa, itp.
Przy odrobienie szczęścia można upolować parcelę z widokiem na morze i góry jednocześnie (nam się to udaje), bądź nawet na plaży. Poletka są duże, ich granice dość umowne. Można sobie wcześniej upatrzeć wymarzoną działeczkę i po dokonaniu rezerwacji wprowadzić się tam. Im więcej cienia nad domkiem/namiotem, tym lepiej.
Mamy tu problem z przejściówkami, przez co nie możemy podłączyć się do prądu ani wody. Nasze, europejskie, nie pasują! Na szczęście pracownicy recepcji okazują się bardzo pomocni i pożyczają nam własne. To cenna nauka dla nas, na taką eskapadę należy wziąć wszystko (pisałam o tym w pierwszym poście), każdą możliwą przejściówkę także :)
Kemping jest dość duży, z dwoma sanitariatami (czystymi tylko rano), pizzerią, restauracją, bankomatem i mini barem na plaży oraz wypożyczalnią sprzętu wodnego. Plaża jest kamienista, częściowo zacieniona, na której można podziwiać piękne zachody słońca. Obok kempingu znajduje się duży sklep spożywczo-przemysłowy i stragan ze świeżymi owocami i warzywami.
Korzystając z bliskości Zadaru, koniecznie trzeba się tam wybrać, najlepiej popołudniu, tak żeby po zakończeniu zwiedzania bardzo ładnej Starówki, po spacerze nadmorską promenadą, wziąć udział w niesamowitym, niepowtarzalnym koncercie natury na morskich organach (siadasz na schodach-organach obok portu i słuchasz jak morskie fale wygrywają dźwięki wpływając do zamontowanych pod twoim siedzeniem tub - żeberek organowych). A jak dodatkowo znajdziesz się tam w porze, gdy zachodzi słońce, masz bonus - spektakl topiącej się w morzu złoto-purpurowej kuli. Coś cudownego! Miasto zyskuje na wyglądzie nocą, kiedy place, zabytki, kamienice, drzewa, a nawet płyty chodnikowe zaczynają świecić (a te usytuowane przy morskich organach mienić się na wszystkie kolory tęczy).
Polecam też obejrzenie i przekąpanie się w wodospadach KRK, które znajdują się niedaleko Paklenicy. My zaczęliśmy tę wycieczkę od krótkiego rejsu statkiem ze Skradinskiego buku, który "dopłynął" nas pod samo podnóże wodospadów. Trasa ciągnąca się wzdłuż wodospadów jest bogata w malownicze widoczki, średnio wymagająca (lepiej założyć jednak solidniejsze obuwie, moje klapki na tamte podejścia okazały się bez szans). Pod jednym z wodospadów wyznaczono miejsce do kąpieli. Orzeźwiająca woda w ukrop to wspaniała sprawa, pod warunkiem że znajdziesz w tym gąszczu ludzkich pup miejsce na swoją własną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz